Prokletije – Góry Przeklęte. Już sama nazwa potrafi wywołać dreszcz emocji. Ale dla miłośników dzikich szlaków i górskich wyzwań to prawdziwy raj. W tym dzikim paśmie, na granicy Czarnogóry i Albanii, wznoszą się dwie siostry – Zła Kolata (2535 m n.p.m.), czyli najwyższy szczyt Czarnogóry, i nieco niższa, ale równie piękna Dobra Kolata (2525 m n.p.m.).
Start z Czarnogóry – czyli nasza trasa
Naszą przygodę rozpoczęliśmy od czarnogórskiej strony, z małej, malowniczej wioski Vusanje (Vuthaj), położonej na wysokości ok. 1260 m n.p.m. To najwyższy punkt, do którego można dotrzeć zwykłym samochodem. Dojazd z miasteczka Gusinje jest prosty – asfaltowa droga prowadzi przez dolinę otoczoną potężnymi wapiennymi ścianami. Już sam ten dojazd robi wrażenie!
Z Vusanje czekało nas ponad 7 km marszu i prawie 1300 m podejścia, by stanąć na Złej Kolacie. Ale że apetyt rośnie w miarę wspinania, dorzuciliśmy sobie jeszcze Dobrą Kolatę, czyli dodatkowe 1,5 km i ponad 100 metrów w górę. No cóż… jak już wejdziesz tak wysoko, to głupio nie iść dalej. 😉
Widoki, które nagradzają wysiłek
Trasa, choć wymagająca kondycyjnie, nie sprawia większych trudności technicznych. Za to widoki rekompensują każdy krok. Zaczyna się klasycznie – lasy, łąki, a potem… robi się dziko. Wysokie trawy, ostre skały, przełęcze i grzbiety jak z bajki.
Na Złej Kolacie, jak to u niej w zwyczaju, postraszyła nas burza. Chmury przywędrowały nagle, zagrzmiało gdzieś niepokojąco blisko. W takich momentach nie ma dyskusji – szybkie zdjęcie, baton i w dół. Za to Dobra Kolata wynagrodziła nam wszystko – wyszło słońce, zrobiło się cicho i spokojnie, widoki jak z pocztówki. Dwie siostry, dwa zupełnie różne nastroje.

Gdzie spać? Jak dotrzeć?
Gusinje to idealna baza wypadowa – znajdziesz tu noclegi w pensjonatach, prywatnych domach, a nawet na kempingu. Sama wioska Vusanje ma też kilka przyjemnych opcji noclegowych – skromnych, ale z klimatem. Dla bardziej niezależnych polecam namiot – rozbić się można w dolinie poniżej szczytu, w otoczeniu potoku i ciszy. Cudowne miejsce na noc pod gwiazdami.
Dojazd? Najlepiej przez Podgoricę, a potem przez Plav do Gusinje. Drogi są dobre, choć górskie, więc jedzie się nieco wolniej. Samochód osobowy spokojnie da radę.
Alternatywna trasa – z Albanii, przez Valbonë
Jeśli marzy Ci się dłuższa przygoda i trochę albańskiego klimatu, warto rozważyć wejście od strony Valbonë – jednej z najpiękniejszych dolin w całych Alpach Albańskich.
To miejsce wyjątkowe: otoczone skalistymi szczytami, zielone, spokojne i pełne uroku. Choć w ostatnich latach coraz bardziej popularne wśród turystów, wciąż zachowało dziki, autentyczny charakter. Znajdziesz tam kilka hoteli, guesthouse’ów i domków – prostych, ale klimatycznych, a do tego pyszne, domowe jedzenie i serdecznych gospodarzy.
Dojazd do Valbonë to już przygoda sama w sobie – wielu wybiera trasę przez jezioro Koman, które pokonuje się promem. To nie tylko środek transportu, ale także malowniczy rejs przez górski fiord.
Szlak z Valbonë na Kolaty jest dłuższy i choć posiada oznaczenia, są one miejscami słabo widoczne. Na szczęście trasę dobrze wyznaczają kopczyki z kamieni, zostawione przez poprzednich turystów. Dzięki nim orientacja w terenie nie sprawia większych trudności.
My sami nie wybieraliśmy tej trasy, ale w 2024 roku nasza córka zdobywała Złą Kolatę właśnie od strony Valbonë i potwierdza, że szlak – mimo skromnych oznaczeń – był dobrze czytelny, a dzięki kopczykom bez problemu można było odnaleźć drogę.

Na co uważać?
🔹 Pogoda – start wcześnie rano to podstawa. Burze latem pojawiają się nagle i nie wybaczają spóźnień.
🔹 Woda – zabierz zapas wody! Na trasie nie ma stałych źródeł, a podejście daje w kość.
🔹 Orientacja w terenie – oznaczenia bywają znikome. Zdecydowanie polecamy aplikację Mapy.cz – świetnie działa offline i ma dokładne szlaki.
🔹 Dokumenty – pamiętaj, że Kolaty leżą na granicy Czarnogóry i Albanii. Choć nie ma tam oficjalnego przejścia granicznego, warto mieć ze sobą paszport, na wypadek kontroli granicznej. Przekraczanie granicy „w terenie” jest formalnie nielegalne, nawet jeśli to tylko kilka kroków między siostrami.

Czy warto?
Zdecydowanie tak! To jedna z tych wypraw, które dają ogromną satysfakcję. Góry dzikie, majestatyczne, niemal puste. Trasa wymagająca, ale nie ekstremalna. I do tego ta duma: stanęliśmy na najwyższym szczycie Czarnogóry! Ba – od razu na dwóch.
A jeśli my, 60+ z kijkami w rękach i uśmiechem na twarzy, daliśmy radę – Ty też dasz. Góry nie pytają o wiek. One tylko sprawdzają, czy masz ochotę i serce. A jeśli je masz – otwierają się przed Tobą całym swoim pięknem.
