Widoki z Golem Korab

Golem Korab – szczyt marzeń, który kazał na siebie czekać

Czasem droga na szczyt trwa nie kilka godzin, ale… kilka dekad. Tak właśnie było ze mną i Golem Korabem (2764 m n.p.m.) – najwyższym szczytem Albanii i Macedonii Północnej, który po raz pierwszy próbowałam zdobyć jeszcze w czasach, kiedy granice dzieliły ludzi bardziej niż góry.

Wtedy: Jugosławia, żołnierze i zawrócenie spod granicy

Moja pierwsza próba miała miejsce w 1980 roku. Byliśmy młodzi, pełni zapału, z plecakami ciężkimi od sprzętu, ale lekkimi od marzeń. Plan był prosty: zdobyć Korab od strony Jugosławii. Niestety – Albania była wtedy krajem niemal zupełnie zamkniętym, a granica należała do najbardziej strzeżonych w Europie. O pozwoleniach można było tylko marzyć. Dostaliśmy odmowę.

Pięć lat później, w 1985 roku, byliśmy bliżej. Udało się zdobyć oficjalne pozwolenie z policji w Skopje. Już, już mieliśmy ruszyć, gdy pojawił się lokalny komendant wojskowy, który sucho oznajmił, że mamy się cofnąć. Nie było dyskusji. Nie zostało nam nic innego, jak zawrócić – z ciężkim sercem, ale i z planem, że jeszcze tu wrócimy. Zamiast Korabu była wtedy Šar Planina. Też pięknie. Ale niespełnione marzenia zostają pod skórą.

Dziś: wolność, zmienna pogoda i gorąca herbata na szczycie

Minęło niemal 40 lat, zanim znów stanęłam na ścieżce prowadzącej na Korab – tym razem od strony albańskiej, z malowniczej wioski Radomire. Świat się zmienił, granice zniknęły, a ja – choć starsza – czułam się jak wtedy: pełna ekscytacji i gotowa do działania.

Trasa nie jest łatwa kondycyjnie: ponad 1500 metrów podejścia, w sumie 22 kilometry marszu, jeśli robi się wariant okrężny przez stare pasterskie osady. Ale technicznie – to spokojna wędrówka, bez ekspozycji czy trudności. Tylko trzeba iść, krok po kroku. Jak w życiu.

Dzień wcześniej sprawdziliśmy pogodę. Miało być pochmurno do 10:00, potem słońce. A tu niespodzianka – od rana prażyło słońce, więc radośnie ruszyliśmy. Ale o 10:00… zimny deszcz i lodowaty wiatr! I ten moment zwątpienia: iść dalej czy zawracać?

Zaryzykowaliśmy. I dobrze. Na szczycie wyszło słońce. I nie tylko – zrobiło się ciepło, wręcz przyjemnie. Jakby sam Korab chciał nam wynagrodzić wcześniejsze niepowodzenia. To był moment ciszy, ciepła herbaty z termosu i świadomości, że historia zatoczyła koło.


Golem Korab – wszystko, co warto wiedzieć, zanim ruszysz

Dla tych, którzy czytają i czują, że też chcą ruszyć – oto kilka praktycznych wskazówek:

🥾 Skąd zacząć?

Najlepszy start to Radomire, niewielka albańska wioska położona na wysokości 1255 m n.p.m., tuż pod masywem Korabu. To koniec asfaltu, początek przygody. Dojazd nie jest łatwy – ostatnie kilometry to szutrowa droga, najlepiej pokonać ją autem z wyższym zawieszeniem (4×4 nie zaszkodzi).

🏁 Start: Radomire
📏 Dystans: 22 km (wariant pętli)
🧭 Czas przejścia: 8–10 h
⛰️ Wysokość szczytu: 2764 m n.p.m.
🧗‍♀️ Trudność: umiarkowana fizycznie, łatwa technicznie

Mężczyzna jadący na ośle w górach w okolicach albańskiej wioski Radomire, na tle zielonych stoków masywu Korabu.
Codzienność w rytmie gór – mężczyzna na ośle w okolicach Radomire. Tu czas płynie wolniej, a zwierzęta wciąż są ważnym środkiem transportu.

🛏️ Gdzie spać?

W Radomire znajdziesz kilka lokalnych guesthouse’ów, często prowadzonych przez rodziny pasterskie. To nie luksusy, ale autentyczność – i serdeczność.

Polecane miejsce:

  • Guesthouse Korabi – gospodarze gotują, doradzą trasę, pomogą z transportem.

Nie ma rezerwacji online – dzwoń lub pisz wcześniej, najlepiej po albańsku lub z pomocą tłumacza.

🍽️ Gdzie i co zjeść – jedzenie na miejscu i na szlaku

W Radomire działa jedna, niewielka restauracja przy głównym skrzyżowaniu. Jedzenie? Lokalne, proste i pyszne:

  • jagnięcina z rożna,
  • faszerowane papryki,
  • świeży ser z mleka owczego,
  • gorący chleb wypiekany na miejscu,
  • mocna kawa lub herbata ziołowa.

To nie miejsce dla wybrednych, ale prawdziwa uczta dla miłośników domowej kuchni bałkańskiej.

🧺 Co zabrać na szlak – jedzenie i sprzęt

Korab to dziki rejon – po drodze nie znajdziesz sklepów ani schronisk. Trzeba mieć wszystko ze sobą.

Coś na ząb:

  • wrapy z hummusem, ogórkiem i szynką parmeńską (albo wege z grillowaną cukinią i serem feta)
  • orzechy, suszone morele, daktyle – lekko i kalorycznie
  • domowe ciastka owsiane z bakaliami – u mnie obowiązkowo
  • termos z gorącą herbatą z imbirem i cytryną – bez tego nie ruszam się w góry
  • mały zapas czekolady lub batonów energetycznych – jako awaryjny „kop” energii

Must-have w plecaku:

  • kurtka przeciwdeszczowa z kapturem
  • lekka puchówka lub ciepła bluza
  • czapka, cienkie rękawiczki (tak, nawet latem!)
  • zapas wody – min. 2 litry (brak źródeł na trasie!)
  • apteczka, powerbank, mapa offline
  • latarka czołówka – przy długiej trasie schodzi się czasem po zmroku
Droga na Golem Korab
Podejście na Golem Korab zachwyca od pierwszych metrów – natura w najczystszej postaci.

Na koniec – góry uczą cierpliwości

Golem Korab to dla mnie góra z duszą. Taka, która nie przyjmuje każdego. Trzeba mieć do niej cierpliwość, trochę pokory i dużo miłości do wędrówki.

Nie wiem, czy też wrócisz tu po 40 latach, czy może za tydzień. Ale wiem jedno – jeśli marzysz o tym szczycie, warto spróbować. Góry nie pytają o wiek. Nie pytają, czy masz superkondycję. One tylko chcą, żebyś szedł. I wtedy – przy dobrej pogodzie albo i nie – nagrodzą Cię czymś więcej niż widokiem.

Ja wypiłam swoją herbatę na szczycie. Ty możesz zabrać swoją.

I może – gdzieś tam, wysoko – się miniemy 🌄

Posts created 26

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Related Posts

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.

Back To Top